Też lubiłam się tak wybeczeć. Takie "oczyszczenie". Nieba sobie nie wyobrażam. Nie dlatego, że nie chcę, tylko dlatego, że to jest poza zakresem moich jakichkolwiek wyobrażeń. Obwiniać, to byś się kochana mogła, jakbyś miała powód. Wiem, że mi teraz może "łatwo się mówi". To chyba normalny etap żałoby. Też się obwiniałam. Ale bolesna prawda jest taka, że nie miałyśmy nic do powiedzenia... --- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|