Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nieprzeżyta żałoba tak wygląda, moja babcia pomimo tak ogromnej straty nie przyznała mi się, ze straciła kiedyś syna, żyła jakby nic się nie stało, nikomu nie pozwalała powiedzieć, bo tak miało być dobrze. A chyba nie jest. Moja koleżanka po prawie 30 latach od śmierci syna nadal płacze, bo wtedy jej nie pozwolili, mówili, ze dobrze, że zmarł, bo był chory, bo by cierpiał. Ale też tu na samym początku czytałam, że nie dotarło, że jeszcze będzie gorzej. Ale nie było, każda żałoba jest inna, każdy inaczej postrzega świat. Mi dopiero pani psychiatra uświadomiła, że wszystko ze mną w porządku, bo tak bardzo się martwiłam. I jestem jej za to wdzięczna.
Na Dlaczego znalazłam masę pocieszenia, zrozumienie, pomimo, ze każda z nas ma odrębny światopogląd, nikt nikogo o to nie wypytuje. W życiu wysłuchałam różnych przykrych rzeczy, związanych ze światopoglądem, ze sposobem życia. po tym jak Tymuś zmarł, tutaj nie, nie ma to znaczenia. Teraz też chciałabym chociaż trochę ulżyć tym mamom, które są na samiuteńkim początku. Ale też jedna myśl, która cały czas krąży. Pomimo tego, że minęło niecałe 5 miesięcy, potrafię się uśmiechnąć i za każdym razem chciałabym rodzicom zaraz po stracie pokazać, że to minie, że będzie moment, że się uśmiechną. Dla mnie to było bardzo ważne. Bo wiadomo o tym się nie zapomni, ale wierzę, ze można nauczyć się z tym żyć.
Ja na cmentarz też chodzę tak średnio teraz 3 razy w tygodniu, bo jak było jasno to byłam tak co dzień, co drugi dzień.
|