Absolutnie mnie nie urazilaś, uważam że każdy na swój sposób sobie radzi. Każdy po swojemu przeżywa tą tragedię jaką jest utrata Dziecka. Tak jak napisalaś, dla jednej osoby częste wizyty na cmentarzu są ukojeniem, a dla drugiej już nie albo wprost przeciwnie - są nawet bardzo ciężkim przeżyciem. Ja również czuję, że Synek cały czas jest blisko mnie. Bardzo często do Niego mówię. Czasami na głos a czasami w myślach :) Z Twoim stwierdzeniem dotyczącym przyjaciół, rodziny również się zgadzam. Tylko tak przykro mi kiedy słyszę czasami od tej osoby, że w sumie ja mam łatwiej i "lepiej" bo mam miejsce gdzie moge odwiedzić swoje miejsce, a ta osoba która poroniła w 8 tygodniu ciąży nie ma takiego miejsca. Ale tak naprawdę czy o miejsce tu chodzi? Przecież światełka można palić wszędzie, jeżeli się chce oczywiście. Ja w pełni zdaje sobie sprawę, że jestem w pewnym stopniu przewrażliwiona na to co się wokół mnie dzieje a co jest związane z odejściem mojego Syna. Przyjaciele? Taaaaaak... często zastanawiam się czy jeszcze ktoś z nich pozostał? Raczej nie. Każdy ma swoje zajęcia, imprezy. Kiedyś ja też w tym wszystkim uczestniczyłam, a dziś już nie więc znajomych nie ma :)) Czasami jeszcze nad tym ubolewam, ale już co raz to mniej, chyba nie ma już czego żałować... Dziękuję Ci za słowa w poście powyżej! Tymuś (*) Ewelina, Mama Aniołka Radzia ur. 18.07.2011r. zm. 19.07.2011r. Kocham Cię Synio :* http://www.naszkochanyradzio.pamietajmy.com.pl ...i Mili 06.08.2014 ♥
|