Chora, zmęczona, mam wrażenie, że w takich chwilach mam dosyć, że jestem chora jeszcze bardziej i zmęczona jeszcze bardziej. Psychika się nie poddała, to ciało daje za wygraną... Mam nadzieję, że wszystko przejdzie.
Tak siedziałam w weekend i miałam okazję patrzeć na kuzyna mojego Tymusia i tak sobie uświadamiam po raz kolejny przerażającą prawdę, że On już tego nie osiągnie, nie zrobi. Przeraża mnie w tym wszystkim to, nie tylko fakt końca, bo to się dla Niego skończyło, ale fakt ciągłości dla nas, że już zawsze gdzieś w nas będzie porównywanie, że zrobiłby to, że uczyłby się tego, że byłby kimś, że byłby z kimś i dałby nam wnuki, a tego nie będzie... On po prostu już nic więcej nie zrobi :( i to jest straszne.
I dalej nie mogę pojąć sprawiedliwości, celowości tego wszystkiego. Dlaczego tak się stało, dlaczego moje Maleństwo musiało odejść.I wiem, że pozostanie to na zawsze bez odpowiedzi.
I dni, gdy jest zimno i pada deszcz, myślę sobie że mój Cud powinien grzać się w moich ramionach, a nie leżeć w zimnym grobie :(.
|