Magija jak ja Cię doskonale rozumiem. Te straszne chwile chowają się gdzieś w podświadomości a potem wypływają na wierzch i ranią, ach jak bardzo. Też mnie przeraża wspomnienie Kacperka gdy był już taki zimniutki. Pragnęłabym go polgilgotać, usłyszeć jego śmiech .... ale to się skończyło. Jakie to smutne. Ja radzę sobie,wmawiając sobie, że w niebie nie cierpi, a tu na ziemi gdyby był niewiadomo czy dałoby się go nam usprawnić czy by widział, mówił ech.... Każda kolejna mała rocznica to tylko ból i łzy. Dużo siły Ci życzę i nam wszystkim.
................................................................................... mama Kacperka *25.08.2010 +23.05.2012 i ziemskiej Karoli 6 l.