Dostaliśmy kilka dni temu zawiadomienie o umorzeniu śledztwa. Data postanowienia - urodziny Hani... Oczywiście, nie spodziewaliśmy się niczego innego - w końcu w bardziej jednoznacznych przypadkach nie stwierdza się nawet zaniedbań. Biegli (z ośrodka, w którym, według statystyk, wskazano w ciągu kilku lat tylko 4 razy na winę lekarzy na 90 przypadków śmierci dzieci)stwierdzili, że śmierć naszej córeczki była nieszczęśliwym wypadkiem, a z pobytem w szpitalu miała tylko związek czasowy. Czyli mam rozumieć, że Hania i tak by umarła, nawet gdyby trzy dni wcześniej nie została poddana operacji w znieczuleniu ogólnym, do której została dopuszczona z niezdiagnozanym zapaleniem ucha, chorobą refluksuwą i kiepskimi wynikami krwi? "Kwalifikacja do wypisu prawidłowa" - jestem juz na takim etapie, że mogę nad tym fragmentem tylko gorzko się zaśmiać. Płaczę jednak zawsze, kiedy sobie te chwile przypominam, płacze teraz, kiedy to piszę, bo pamiętam biedniutkie ciałko Hani i przerażoną minę pielęgniarki, która zdejmując wenflon pytała, czy na pewno ją ktoś obejrzał. I zawsze będę się obwiniać o to, że nic wtedy nie zrobiłam...
|