renia75 napisał(a): > Moj skarbek urodzil sie w 36 tyg ciazy . dostal 9 punktow . wszystko bylo dobrze. nastepnego dnia Malgosia zaczela miec problemy z oddychaniem. polozono ja do inkubatota. proba zalozenia weflonu nie udala sie. malenstwo zostalo poklute posiniaczone ale zylki pekaly. jak zamykam oczy slysze jak placze z bolu. potem wszystko potoczylo sie blyskawicznie. zalozyli malenstwu maske tlenowa wezwano pogotowie dla noworodkow i przewieziona mala do jastrzebia. . wystapila niewydolnosc krazeniowo-oddechowa. malenstwo bylo z nami 4 dni. przytulilam ja dopiero po smierci. byla taka malenka. prosilam boga zeby ja uratowal a mnie zabral
Ja jak rodziłam Dominikę 23 maja, wiedziałam, że nie zapłacze, jak bym mogła oddałabym jej swoje serduszko, żeby tylko została tutaj. Teraz jestem sama, nie ma mojej córeczki ze mną. Boję się, jak to będzie podczas pochówku, nie wyobrażam sobie tego, moja mała córeczka w zimnej ziemi pochowana, zamiast w ciepłym łóżeczku spać! I jak będzie się bała, to jej nie przytulę i nie uspokoję. To jest straszne, też nie mogę się pozbierać. "Bóg nie obarcza nas problemami, z którymi nie bylibyśmy w stanie sobie poradzić..."
http://dominikakarczewska.pamietajmy.com.pl/
|