Jeszcze 6 dni radości..było..
Z dnia na dzień rozpadam się na kawałki..co raz bardziej.. Ból wrócił z taką siłą, że znowu powalił na kolana, tylko czy znajdę znowu siłę aby się podnieść...? Czy ja w ogóle będę chciała ją znaleźć? Na razie zaszywam się w samotności...choć potrzebuję męża, jego ramienia, po prostu żeby był, ale jak na złość musieli go wysłać do innej jednostki na miesiąc.. Cudem w ogóle udało mu się załatwić wolne na przyjazd na Anielski roczek Zuzi..będzie jechał 500km na jeden dzień, ale sam przyznał, że musi wtedy być, że on same tego potrzebuje.. ja też potrzebuje żeby był.. Znowu złości tyle we mnie..dlaczego...no...czemu się nigdy tego nie dowiem?... Ona mogła żyć.. przecież takie dzieci przeżywają.. Dlaczego Ci lekarze zwlekali, zignorowali słabnące tętno.. Boże... Kinga mama Aniołka Zuzi *+ 19.05.2011 (30tc) i wyczekanego cudu Łucji *08.03.2013
http://www.zuziagolda.pamietajmy.com.pl/
|