Ja też się z tym spotykam. Nikt nie porusza tego tematu, a jak ja coś powiem to zbywają mnie milczeniem. Nie wszyscy oczywiście, ale jest kilka osób na których się zawiodłam, a przy których byłam gdy one potrzebowały oparcia. Niestety większość ludzi ma taką „lukę emocjonalną”, która utrudnia im zmierzenie się z trudnymi tematami. A czyjeś cierpienie, strata dziecka to temat bardzo trudny. Ludzie wolą udawać, że nic nie było, wręcz boją się tego, jakby nieszczęściem można było się zarazić. Sama obecność osoby po takiej tragedii wprawia w zakłopotanie, a co dopiero rozmowa. Lepiej gadać o pierdołach i głupio chichotać z każdego tematu, zmierzenie się z czyimś cierpieniem to przecież takie niedzisiejsze, udawajmy że jesteśmy nieśmiertelni, dzieci nie umierają, a nawet jeżeli, to nas to nie dotyczy. Dobrze, że jest ta strona bo człowiek przynajmniej nie czuje się taki zostawiony sam sobie, chociaż wolałabym żeby nie było potrzeby jej tworzenia. Ilość grobików pojawiających się koło grobika mojej Julci (ur.i zm.32 tydzień ciąży) mnie przeraża. Wolałabym już być jedyna, którą to spotkało bo ta masowość tych tragedii pozbawia mnie nadziei na przyszłość, szczęśliwą przyszłość. I tak mam wrażenie, że istniejecie w jakiejś wirtualnej rzeczywistości, a nie naprawdę.
|