To jest tak, że z jednej strony nie chce aby ludzie traktowali mnie inaczej, żeby mi cały czas współczuli i ukrywali przede mną swoje dzieci. Np ta koleżanka która teraz urodziła kiedyś przyszła do pracy już w zaawansowanej ciąży, przyszedł wtedy też do biura kolega, któremu urodziły się trojaczki i oni nie chcąc chyba przy mnie rozmawiać wyszli na korytarz, za chwile dołączyło do nich jeszcze parę osób i gadali sobie, śmiali się a je siedziałam w tym biurze i wszystko słyszałam.Czułam się okropnie, jak jakaś trędowata, przyszła do mnie wtedy inna koleżanka, coś zaczęła mówić do mnie a ja nawet sie skupić nie mogłam na tym co ona mówi. Z drugiej strony też nie chciałabym żeby oni rozmawiali przy mnie i opowiadali o dzieciach. Chyba nie ma dobrego wyjścia z tej sytuacji:( Najlepiej to ja chyba czuję sie w domu. Ale przecież nie można się w nim zamknąć n zawsze. To jest tak, że chyba tylko ten który przeżył w życiu to co my może nas zrozumieć, dlatego cieszę się, że jest takie forum gdzie mogę napisać to co myślę i Wy mnie zrozumiecie. Światełka dla naszych cudownych Aniołków (*)(*)(*)
|