kochana Moniko, tak mnie mocno za serce Twoja historia chwyta, trochę jakbym jeszcze raz to wszystko przeżywała... Dla Ciebie teraz jest czas nie-bycia-twardą, czas intensywnego bólu, który budzi się przed Tobą i siada Ci na piersiach, żebyś po przebudzeniu nie mogła oddychać. Trzeba to przeżyć intensywnie, oswoić straszne wspomnienia, obrazy - za każdym razem będą ociupinkę bardziej oswojone - byle nie udawać, że tego nie ma. Masz swoją ziemską dwójkę - jak ja - dla nich trzeba żyć (choć czasem chciałoby się szybko dołączyć do Córci), ale nie zgrywać bohaterki, niech wiedzą, że łzy są dobre, że nie trzeba się ich wstydzić. Pamiętam, jak mój wtedy trzylatek zapytał: "Mamo, dlaczego nie płaczesz po Hani?". Odpowiedziałam, że płaczę, kiedy on spi = oj, nie był to dobry przekaz. Mogę Ci teraz tylko obiecać, że z czasem będzie lżej, a piękne wspomnienia zdominują te smutne. Ja teraz odczuwam głównie wdzięczność i zadziwienie, że Bóg powierzył nam tak piekną i delikatną istotę. W gorsze dni dochodzą jeszcze wyrzuty sumienia, że może gdybym była lepszą matką... Pozdrawiam Cię ciepło!
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka (ur. 26.05.2007) i Stefka (ur. 25.07.2010).
|