Przytulam Cię bardzo mocno, wiem jak to strasznie boli , gdy po odejściu naszych dzieci musimy przeżyć ten "teoretyczny" termin porodu. Od śmierci mojej córeczki minęło 17 miesięcy i 18 dni , a ja do dziś ten czas liczę na 2 sposoby, ten prawdziwy kiedy Amelka odeszła i ten teoretyczny, kiedy powinna się urodzić. Zawsze mówię, że gdyby urodziła się w terminie to dziś miałaby ..., dziś miałaby 13 miesięcy i 15 dni :( Minęło tyle czasu , ale boli nadal i będzie bolało już zawsze. Prawdą jest to , że czas nie leczy ran, on tylko przyzwyczaja nas do bólu, uczymy się z nim żyć. Dziś wiem, że umiem z tym bólem żyć, że będzie towarzyszył mi do końca moich dni, choć już aż tak nie rozrywa serca na strzępy, aż tak mocno nie dławi, nie dusi, to jednak jest ciągle, towarzyszy mi na każdym kroku, w każdej minucie mojego życia , cały czas jest obecny. Boję się, że gdyby ten ból odszedł , gdyby już przestało boleć, to czy nie znaczyło by to, że powoli zapominam o mojej Amelce, że tęsknota za Nią maleje ?! Wiem , że tak się NIGDY nie stanie, pamięć o Niej i tęsknota będą zawsze , więc niech ból nie znika, niech serce nadal rozrywa... bo tak wygląda miłość aniołkowej mamy do swojego utraconego dziecka. Dla Twojej córeczki (*)(*)(*)....
Ala,mama anielskiej Amelki 23tc(*+08.02.2010) i ziemskiej Roksanki (*1996) Tak bardzo kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|