Droga anikio.Przeczytałam twoja historie.Bardzo podziwiam Cie za to ze podjełaś walke o zdrowie synka.Niestety twoje cierpienie jest przez to cięższe.Mi lekarz powiedział że najprawdopodobniej nie donosiłabym mojego synka przy takich wadach jakie posiadał.Być może gdybym zdecydowała sie urodzić Adasia mój organizm sam sprowokowałby poród kilka tygodni później tak jak stało sie to u Ciebie.Myśle że z każdym tygodniem kobieta coraz bardziej przywiazuje sie do swego skarbu i mocniej przeżywa jego utrate.Ja zdecydowałam sie zakończyć cierpienie mojego synka choc ta decyzja była strasznie trudna i bolesna.Do końca juz bede żyła z myśla ze zabiłam moje dziecko.Boje sie że Bóg mi tego nie wybaczy i że mój synek mi tego nie wybaczy ale wtedy jeszcze bardziej bałam sie takiej sytuacji jaka spotkała Ciebie-bałam sie ze on sie urodzi,będzie żył kilka godzin lub dni,zobacze jego buźke,jak rusza ciałkiem,pokocham go jeszcze bardziej a on zaraz odejdzie.Bałam sie ze jak przeżyje to będzie cierpiał i bardziej bedzie mnie boleć jego cierpienie niż jego smierć na która mogłam zdecydować sie wcześniej.Nigdy nie bede wiedziała która decyzja byłaby najsłuszniejsza ale podjełam decyzje o przerwaniu ciąży w 17 tyg ciaży.Gdy drugiego dnia wywoływania poronienia tabletkami dopochwowymi dostałam skurczy i wyparłam mojego 11 cm synka na tzw.nerke w toalecie widziałam jego nóżki i maleńka główke.To był szalenie bolesny widok.Cały czas mam go przed oczami.Był juz martwy od całej tej chemi i od tego ze cała dobe wcześniej odeszły mi wody. Do dnia dzisiejszego gdy zamykam oczy jestem w szpitalu i widze mojego synka.Moje serce tam zostało.