Kasiu, na nic mnie nie naraziłaś, nie musi ci być przykro, te wspomnienia po prostu... żyją we mnie, są, żyją ze mną każdego dnia... i to się nigdy nie zmieni...
co do twojego męża... mnie też tam często nachodziły takie myśli jak jego, wziąść na ręce, przytulić mocno i uciekać jak najdalej, im dłużej tam byłam tym częściej... problem w tym, że na początku zaraz po tej myśli pojawiała się myśl, że gdy dotrę do domu będziemy bezpieczni jak wcześniej... z czasem to się zmieniło... z czasem pojawiła się myśl, że to bezpieczeństwo jest równoznaczne z jego śmiercią... tak jakby temu nie dało się zapobiec... gdy stałam na dworzu przed budynkiem, tam nikt nie pytał czemu się płacze, to było takie oczywiste... tam przed budynkiem zawsze było słychać to niemiłosierne "kra, kra, kra", jakby tam siedziało całe stado...
myślę, że nasza ucieczka nic by nie zmieniła, tak chciał Bóg, i tak się stało...
spędziłam tam też mnóstwo wspaniałych i radosnych chwil, poznałam wspaniałych ludzi, z którymi mam kontakt do dziś... i cieszę się że ich dzieci żyją...
płacz oczyszcza oczy :))) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|