Kasiu, nie da się zaplanować życia,ani też nikt nam niestety nie powie jak żyć i jak odnależć jego sens...z czasem,powolutku,mimo bólu i nigdy niezagojoną raną w sercu zaczniemy dostrzegać też małe radości w nim,mamy dla kogo żyć tu na ziemi -dla naszych kochanych mężów i córeczek...warto się starać o siebie też dla nich,damy radę kochana,mimo bólu i rozdartego serca -nie poddamy się i pójdziemy do przodu-tam u GÓRY są nasze ukochane dzieci...zerkają i pilnują oraz wspierają z Nieba...są z nami,przy nas... Może twoja mama zachowuje się tak,bo chce cię zmobilizować do życia,do działania...nie umie ci pomóc inaczej jak właśnie przez takie naciskanie i pchanie do przodu, na siłę...mimo że się opierasz i nie chcesz jej słuchać-ona naciska.Straciła już dwoje ukochanych wnucząt ,a teraz robi wszystko ,by nie utracić córki... Myślę,że nawet jak będziesz znała wyniki,to i tak to pytanie :dlaczego?zawsze już będzie w nas,zawsze już będziemy je zadawać jak nie o przyczynę odejścia naszych dzieciątek,to o coś innego...ale będzie nam już zawsze towarzyszyć ...
Jestem myślami i sercem z tobą ,kochana...dużo sił i spokoju,cierpliwości do samej siebie...damy radę!!!
Dla naszych skarbów {{*}}{{*}}{{*}},niech lecą prosto do nich wraz z naszymi myślami i miłością...z buziakami i uściskami...
---------------------------------------------------------- Kocham was moje wspaniałe córeczki...
|