Jak to jest, rano tryskałam energią, myślałam, że góry przeniosę, a teraz płaczę, widzę słońce, płaczę, widzę Nas jak byśmy spacerowali między alejkami w tak piękną pogodę, widzę to co nigdy nie nastąpi... Zrobiło mi się smutno, a powinnam się radowac, bo 2 miesiące temu przyszedł na Świat mój piękny i jeszcze wtedy "zdrowy" synek Adaś,dal Nam siebie przez 7 dni, byl taki dzielny, taki kochany, tak jestem Mu wdzięczna, a tak mi smutno zarazem... Wiem, że to jeszcze nie czas na takie mysli, plany, ale chyba już nie będziemy się starac o maleństwo, niech Bóg, los, natura zdecydują za Nas jeśli tak ma byc, ale pomagac Im nie będziemy. Nie dałabym rady przejśc przez to wszystko ponownie, oczywiście nie powiedziane że miałobybyc ponownie tak samo bez happy endu, ale strach jest nie do zniesienia, pewnie teraz i później również będzie.
Adasiu proszę daj mi siłę, bo chciałabym wstac, iśc do przodu, zając się Twoją siostrą, która potrzebuje mnie bardziej niż Ty, nie potrafie się uśmiechnąc tak dla siebie, nie umiem się cieszyc, a rano myślałam, że takie to proste... Kurcze nic nie jest proste... myślę, że życie teraz już nie będzie proste...
Pewnie powinnam nie myślec, ale jak tu nie myślec...
Tak bardzo mi sie zrobiło smutno, jak grom z jasnego nieba, i tęsknota dopadła mnie okropna... Adasiu daj mi sil. Kocham Ci i tesknie {(**)}
Kasia
Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama
|