Kasiu,tak to już jest ,że są dni gdy nam się wydaje ,że jest w nas tyle siły,że możemy góry przenosić,a czasem ...nawet maleńki kroczek do zrobienia jest nie do przejścia...myślę,że ludzie nie wiedzą jak się zachować ,co powiedzieć dlatego nas unikają -u mnie też nawet koleżanki gdzieś zniknęły...czasem całkiem obcy ludzie bardziej nas rozumieją ,mnie na początku wydawało się,że wszyscy ludzie na około wiedzą co nas spotkało,tak jakbym miała to na czole wyryte,ciężko mi było wychodzić z domu, bałam się pytań,bałam się ludzi...tylko,że pytania nawet teraz po 8 miesiącach się zdarzają ...tego nie da się uniknąć ,nie można od nich uciec...zrozumiałam,że trzeba żyć,a ja nie jestem winna temu ,że Madzia(*)zasnęła...Myślę,że nasze aniołki nie chciały by ,by nasz ból przysłonił nam cały świat ,i wszystkich wokół nas ,a nasze ziemskie dzieci zasługują na w miarę szczęśliwe dzieciństwo,by nie zapamiętały z niego tylko wiecznie zapłakanej mamy...przytulam cię kochana...
Dla naszych aniołeczków światełeczka nieustającej miłości(*)(*)(*)................................
------------------------------------------------------- Kocham was moje córeczki
|