WItaj Agnes - dziękuję ze pytasz. Byłam w przedskzolu, stres był okropny, ale odważyłąm się. Na spotakniu z panią wychowawczynią łzy popłynęły, ale raczej starały się byc miłe bardzo i nie pytały, nie mówiły nic tylko normalnie się zachowywały, ale spotkałam jedną z mam, która jest w ciązy i miałąm wrażenie że unika mnie jak ognia bo może Ją jeszcze swoim nieszczęściem zarażę.... Generalnie poradziłąm sobie i to jest już jakiś sukces, jeszcze będzie kilka trudnych chwil dopóki wszystkie mamy z przedszkola dopingujące mi mamy w ciąży nie dowiedzą się co się stało... Mój mąż cały czas mi powtarza że im szybciej się dowiedzą tym szybciej będę mogłą ruszyc na przód - nigdy o Adasiu nie zapominając, ale nie musząc tłumaczyc co się stało i dlaczego... Z drugiej strony potwornie się boję ruszyc na przód, bo mam wyrzuty sumienia, że Synek odszedł, a ja żyję "normalnie". NIe mogę sobie z tym poradzic, bo nawet jak chcę zaczą ruszyc na przód to za moment sama jestem zła na siebie właśnie za to, że to za wcześnie, że nie powinnam itp. {(**)}
Kasia
Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama
|