Dziś mam bardzo słaby dzień, płacz i brak sił na życie, wszystko mnie denerwuje, nie potrafię nawet zawieźc mojej kochanej córeczki do przedszkola bo boję się ludzi, spojrzeń, nieustannych pytań, a dlaczego( jak bym sama znała odpowiedź na to pytanie), a czy nikt nic w ciąży nie zauważył i takie tam... Mam wrażenie że mam na czole karteczkę z napisem umarło mi dziecko i nic nie zrobiłam!!! Moi rodzice wożą córcię do przedszkola, ale widzę, że są zmęczeni tym bardziej, że jak to dziecko czasami ma gorszy dzień i grymasi o byle co więc da im do vivatu. Boże jak mi źle, jak mi potwornie źle...Mam wrażenie że od środka mojego ciała próbuje wydostac się jakaś uwięziona dusza, i tak okropnie walczy żeby wyjśc rozrywając mnie. Wczoraj udało mi sie nawet wygłupiac z córką, a dziś życ mi się nie chce i ciągłe poczucie winy, o mojego Aniołka, może mogłam jednak coś zrobic i o teraźniejszośc, że moja córka widzi tylko mój smutek, łzy, a potem przychodzi spac do Nas bo sama się boi. Jeśli uda mi się zrobic krok do przodu na drugi dzień mam wrażenie, że cofam się o dwa. Tęsknota za synkiem, ból w sercu i brak sił na wszystko... Już wiem, że Adaś nie wróci, ale nie umiem sobie życia poukładac, nie wiem jak dalej życ... Dziewczyny proszę wesprzyjcie mnie dziś bo naprawdę utknęłam w dołku i wydostac się nie mogę, a słowa od Was zawsze mi pomagają- z góry dziękuję {(**)}
Kasia
Mateuszku {*} Adasiu {*} Każdego dnia kocham Was bardziej... Dziś - jeszcze więcej niż wczoraj, a i tak mniej niż jutro. Wasza na zawsze Mama
|