Też Cię rozumiem. Chyba nie przystaję do ogólnego wyobrażenia matki, która straciła dziecko. Nie szlocham już całymi dniami, wręcz często nie umiem płakać, żyję tak, jak żyłam... Przynajmniej tak to wygląda dla tych, którzy patrzą z boku. Jednym słowem "przeszło jej". Rodzina w ogóle nie wspomina Lilki, na szczęście przyjaciele tak. No i moja niezastąpiona córa, która ma ją w bardzo ciepłej i pogodnej pamięci - staram się od niej tego uczyć. Nie mam pretensji, nie uczy się nikogo jak reagować, rozmawiać, wspierać, a nie każdy jest obdarzony intuicją, która pozwoliłaby na taką reakcję, jakiej oczekujemy.
Pozdrawiam ciepło.
Mama Idy (*07.02.2002), Stasia (*10.06.2007) i Aniołka Lileńki (*+03.01.2010, 38 tc.) http://lilenkap.pamietajmy.com.pl
|