Minął dzisiejszy dzień...2 lata temu już nie tuliłam Zuzi, a tylko jej ciałko. A jak było dziś? Lepiej niż myślałam. Po południu znów poczułam ten spokój i ulgę, co 2 lata temu. Czuję nadal ten rozrywający ból. Ale jest lepiej niż w ostatnich dniach. pojechaliśmy we trójkę na cmentarz. Poprosiłam męża,żeby zostawił mnie samą, bo zaraz będą rodzice, to mnie zabiorą. Postałam, popłakałam sobie trszkę, ale bez histerii i rzucania się na grobik, tylko tak po cichu. Mój organizm chyba naprawdę przygotowuje się przez cały maj na ten wyjątkowy dzień, który jest jakimś takim oczyszczeniem...jest dobrze...na tyle na ile być powinno chyba... "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|