Buleczko nie masz co sie obwiniac,kochalas swoje dziecko i kochasz.Ja bylam wielka egoistka,patrzalam na siebie.Jarek cierpial prawie 17 lat(pewnie,ze bylo pieknie oh i ah,ze myslalam,ze moja miloscia Go wylecze)Lekarka(taka ,ktorej sie nie spotyka-z sercem na dloni)mowila mi ,ze jak Jarek nie chce wracac po n reanimacji,mam to uszanowac,dac MU odejsc,ja walczylam ,krzyczalam jak niedawalam rady ,zeby wrocil,ON wracal,ale w gorszej formie.Bylo coraz wiecej lekow,rehabilitacji(mozg niedotleniony) i tak n razy w ciagu zycia Jarka.Bylam wsciekla na lekarke(lekarzy)jak oni tak moga mowic,teraz zaczynam rozumiec na co skazywalam syna.Jego organy wewnetrzne byly tez bardzo chore,ile on musial brac lekarstw-na wszystko,bez wyjatku!Przez cale swoje zycie byly chyba tona.Mial owrzodzenia w przeawodzie pokarmowym w 4 miejscach,jak musialo go to bolic.Wszystko bylo chore,wiec podawalam mu nowe leki zeby tak nie cierpial.Wszystko to bylo okropne.Cierpialam ja ,Jarek i wszyscy dookola!Wszyscy byli na dalszym planie.Jarek poczekal,az bede miala 1 dzien "dobroci" czekal pewnie na to przez cale swoje zycie,az mu pozwole ODEJSC i wybral.Oszukal,uciekl.Teraz juz dociera do mnie jaki mu los zgotowalam,ale to byla moja milosc,moze mi wybaczy.KK
|