Buleczko i Ewelino musialam sobie to wszystko poukladac.Buleczko,czytajac to co napisalas,czytalan jakby swoje zycie,swoje mysli, przezycia,WSZYSTKO TO CO PRZEZYLAM PISALAS,JAKBYS ZNALA CALA MOJE ZYCIE,do chwili dnia kiedy Jarek wybral lepsza droge,droge ku wiecznosci.Tylko,ze moje serce tego nie rozumialo (rozum juz dawno,ze zbliza sie koniec,tylko nie chcialam przyjac TEGO do wiadomosci)Bylam przy moim SYNKU w chwili smierci ,glaskalam GO,pomagalam mu oddychac i myslalam,ze odpoczywa,a tak nie bylo,czemu nie wezwalam erki predzej,tylko 15 min wczesniej.Zmierzylam mu tylko cisnienie,bylo wyjatkowo dobre,to mnie zaslepilo.Jarek za 15 min juz nie zyl,razem z przyjazdem karetki,ON poprostu uciekl.Teraz patrze na jego zdjecia i na nich widac jak bardzo choroba postepywala,po smierci zagoscil usmiech na JEGO KOCHANEJ TWARZYCCE,taki byl "rozanielony" wygladal jakby spal,jak nigdy w swoim zyciu.Spokojny,buzka bez oznak cierpienia,byl taki sliczny!Buleczko i Ewelino to co piszecie bardzo dobrze na mnie dziala,Wy tez przechodzilyscie to samo,ciesze sie ze JESTESCIE TU.Dziekuje.Powolutku zaczynam widzic swiat innymi oczami,powoli zaczynam to wszystko ogarniac.Mam dobre i zle dni,ale wracam malymi kroczkami do tego zycia. mama Jarka
|