Wiesz, właśnie tak myślałam, ze mogłaś być, nie wiem jak to nazwac, bardziej otwarta na tzw. "świat nadprzyrodzony" (nie lubię tego sformułowania) w warunkach szpitala. Co by nie mówić o szpitalach, to jednak jest dla matki i dziecka taka wyjątkowa przestrzeń, wyłaczona z codzienności, trochę "poza światem", może nawet (przez tą bliskość śmierci) jakoś na pograniczu światów... Ja czasami sobie myślę, że jeśli Hanulka i tak miała umrzeć, to może paradoksalnie i dobrze się stało, że było to po trzech dniach w szpitalu - przynajmniej wiem, ze przez ostatnie dni życia mojej córeczki nic nie było ważniejsze niż ona - byłam tam cała dla niej, byłyśmy tylko we dwie (przez większość czasu). W domu nigdy nie byłoby to możliwe. Tylko że to nie zmienia faktu, że drSur zaocznie i bez badań wypuścił moje dziecko umierające do domu... Chciałabym usłyszeć od niego, ze jest mu po prostu przykro, ale wiem, ze to nie ten typ... Przy czym naprawdę nie czuję do niego ani do nikogo z tego szpitala nienawiści czy złości - jestem teraz ponad takimi uczuciami:) ale zażalenie na umorzenie śledztwa bez zbadania wątku szpitalnego napisaliśmy z adwokatem - zobaczymy, czy coś to da (w każdym razie będę mieć czyste sumienie).
ojej, późno już - dobrej nocki! kasia
|