No właśnie to trochę jak z nami ... Ja trzymałam, w sumie to bezradnie, bo przecież nie wiele dało się zrobić, dziecko na rękach i czułam jak jego serce przestaje bić, i zaczyna i przestaje ... w sumie to patrzyłam jak robią mu krzywdę, też bezradnie, choć się awanturowałam jak cholera w tym szpitalu to tam ciągle coś się działo... miałam wieksze stężenie adrenaliny niż przez całe życie wcześniej... Starasz się coś robić ale tak nie wiele, właściwie nic... I bezradnie patrzysz jak twoje jedyne dziecko odchodzi... Nie chodzę na drogę krzyżową, teraz mam wymówkę - mam Małe dziecko... ale tak naprawdę tę drogę krzyżową to każda z nas ma codziennie...
Jeśli chodzi o rodzinę to brat męża przylatywał wtedy co miesiąc z Wali na 3 dni i on zawsze prosił żeby go wziąść na chrzestnego, że on bardzo chce... Znajomi też uwielbiali Tomcia... A mój brat... Zgłupiał na maksa po swoim ślubie :) buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|