Niedlugo minie piaty miesiac od smierci mojej Coreczki, kolejny dlugi i ciezki miesiac. Tak bardzo ciezko jest sobie z tym radzic pomimo pomocy niektorych osob. Czasami mam wrazenie ze zwariuje od tego wszystkiego, od tego ciaglego myslenia... Zastanawiam sie czasem dlaczego mnie zycie tak doswiadczylo wiedzac o tym ze rozmyslanie na ten temat nie ma sensu gdyz nigdy tego sie nie dowiem...JEdnak ciagle to boli i zapomniec sie nie da... ani na chwile... Caly czas o niej mysle, zastanawiam sie jaka by teraz byla, ile szczescia by nam dala, jak by wygladalo nasze zycie gdyby nie odeszla...Tak bardzo ja kocham i tak bardzo chcialabym jej to okazac... Moim szczesciem w tym nieszczesciu jest to ze poznalam osobe ktora przeszla to samo, rozumie mnie, zawsze wyslucha i pomoze. Dziekuje Bogu ze jeszcze sa na swiecie ludzie ktorzy nie odmowia pomocy....
?wiatelka dla mojej kochanej Majeczki i dla wszystkich innych Aniolkow (*)(*)(*)(*)(*)