Hej, no jeszcze możesz przejrzeć dziennik pielęgniarek, ale jestem przekonana że tak też jest wszystko ok. To było do przewidzenia. Oczywiście możesz pisać do szpitala, tylko małe ostrzeżenie - uważnie przeczytaj co napisałaś, po twoim piśmie, jeśli uznają jego ton, za oskarżenie, mają prawo oskarżyć cię o pomówienie i próbę zniesławienia dobrego imienia szpitala i lekarz. Sorki, brutalna rzeczywistość. Także dobrze się zastanów co piszesz i jak zanim to wyślesz. Kasiu, to nie tak że ci odradzam ale ostrzegam. Ty i twoje dziecko, byliście zwykłymi pacjentami, nie ma tu sentymentów. Na moich oczach w piątek rano dyrektor szpitala przepraszał matkę za błąd pielęgniarek (dwie podały dziecku te same leki i dzieciak o mało nie zszedł z tego świata). W sobotę matka miała nalot w domu i rewizję, po matkę do szpitala przyjechała policja, na matkę zwalono winę za podanie leków, matce odebrano prawa rodzicielskie i wydano sądowy zakaz zbliżania się do dziecka, ojciec po awanturze i całodziennym jeżdżeniu od prokuratury do sądu dostał zgodę na pobyt przy dziecku w szpitalu. Drugie dziecko, starsze umiesz czono w placówce opiekuńczej, ojciec wyciągnoł z zastrzeżeniem że matka wyprowadzi się z domu i nie będzie do niego zbliżać. Nie radzę z nimi zadzierać "zwykłej mamie", sorki za określenie.
Haniu, dobrze cię uczą na warsztatach, zawsze analizuj sobie sytuację na tamten moment i tamtą wiedzę, i na tej podstawie oceniaj. A swoją drogą myślę że nic byś nie zmieniła, tak poprostu miało się stać.
Widzisz, ja też setki razy zastanawiam się co by było gdybym wtedy 13.02.2008, kiedy o 16 przeleciał mi przed oczami ten filmik z tym co się stanie z Tomciem, gdybym wtedy zamiast dzwonić co 2 godz i gadać z lekarzem, wsiadła w samochód i pojechała tam. Co by było wtedy? Czy to by coś zmieniło? Wtedy na całym odcinku Łódź-W-wa były remonty, dojazd to ok 3,5-4,5godz, głównie stercząc w ruchu wahadłowym. Dojechałabym na ok 20. Na intensywną już nie wpuszczają. Owszem znam kody szyfrowe do wszystkich zamków, dostałam je od lekarzy. Bez problemu bym tam wlazła. I co by mi to dało. Nagadałabym lekarzowi osobiście, obejrzała dziecko, zobaczyła że jest ok i wróciła rano pewnie o 9,30 po obchodzie. Byłoby już PO. I tak gówno bym zmieniła. No chyba że ten lekarz by mi uwierzył, gdybym mu to osobiście powiedziała, ale takiej gwarancji nie mam. Przecież mówiłam mu to co 2 godz, w sumie 4 razy i nie uwierzył. Gdybym nie dała Tomcia na tracheo... też by umarł. Nie zrobienie niczego nic by nie dało. Nie miał szans na reapirator, a jeszcze po kilku reanimacjach kego mózg były tak niedotleniony, że organy wewnętrzne zaczełyby siadać po kolei, bez możliwości ratunku... I tak by umarł, a ja miałabym świadomość że nie zrobiłam wszystkiego co było możliwe.
Nie martw się, już widzisz słońce a z czasem poczujesz jego ciepło i żar. Będzie dobrze ale inaczej, bo już nigdy tak samo.
Kasiu, jak tam maleństwo?? Wszystko dobrze??
Pozdro Ika buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|