dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Re: JeszczeHits: 1820
buleczka  
27-02-2010 12:08
[     ]
     
Hej,
wszystko jest trudne. W dzisiejszych czasach gubi nas rutyna i pośpiech, często oceniamy sytuację na podstawie tego co widzimy.
Pamiętam, że jak leżałam z Tomciem na pediatrii, tak były głównie, właście to same dzieciaki z mukowiscydozą. Wychodziły, przychodziły, wracały i pojawiały się nowe. Pewnego dnia pojawił się chłopak ok 17-18lat, śliczny przystojniak, włoski na żelik, fajnie ubrany, jeden z takich co to na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie "maczo", nigdy w piżamce, mały sprzęcik przy padku od spodni wyglądajacy jak mp3 lepszej klasy i dwa kabelki wystające pod szyją i spadajace na koszulkę, taki uśmiechnięty cwaniaczek lowelas. Paradował po korytarzu jak model na wybiegu, zawsze z uśmiechem od ucha do ucha. Pewnego dnia wpadł do mnie do izolatki uposledzony chłopiec a on po niego przyszedł, zaczeliśmy rozmawiać. Ten sprzęcik przy pasku to pompa insulinowa, bo on już nie miał wątroby, te kabelki to nie słuchawki a wszyty pod skórę aport (stałe wkucie umieszczone pod skórą na klatce piersiowej do kroplówek, bo nie było już się gdzie wkuwać), kiepska praca nerek, bezpłodny, płuco do przeszczepu, właśnie stara się o rentę bo zaraz skończy 18 lat, a na dorosłego państwo nie przeduje bezpłatnego leczenia, a on opowiadał o tym jak gdyby nigdy nic. Było mi niesamowicie wstyd. Każdy z nas wpada w rutynę, nie ma ludzi którzy tego nie robią, to choroba cywilizacyjna, tylko że nie zawsze przynosi ona śmierć.
Pamiętam, też jak chodziłam w ciąży z Tomciem. Starałam się wogóle nie myśleć o słowach lekarza, uśmiechałam się i cieszyłam że jestem w ciąży. Ludzie często mówili ślicznie wyglądasz, po takiej mamie i tacie to będzie śliczniusie dziecko, pewnie się nie możesz doczekać. A ja srałam na samą myśl o porodzie, no bo przecież miał dużą szansę udusić się przy nim więc z czego miałam się cieszyć. Ale się uśmiechałam i wszystkim wydawało się że jest super. Pamiętam, że nawet jeśli komuś powiedziałam że Tomek może mieć tak posuniętą wadę że się ududi przy porodzie to się śmiali mówiąc że panikuję, że lekarz się pomylił, że cofnięta żuchwa to nic takiego. To przestałam z nimi gadać na ten temat, bo po co, a im się wszystkim wydawało że sprawy nie ma. A po porodzie były głupie pytania: nie wiedzieliście, lekarz nie powiedział?
Każdy widzi i słyszy to co chce zabaczyć i usłyszeć.
Tyle, że w moim przypadku ocena ludzi nie zabiła ani mnie ani mojego syna, bo nikt z nich nie był lekarzem. Każdy popełnia błędy nie ma ludzi nieomylnych. Przynajmniej ja do takich nie należę.

Ja też jak czekałam na protokół sekcyjny... bałam się ale chciałam, chciałam zobaczyć że miałam rację, chciałam się zemścić, chciałam im dokopać, i nie mogłam się aż doczekać. I pamiętam, że jak dostałam go do ręki, to zaczełam się zastanawiać po co mi to? życia to nie wróci? robili co mogli, to nie ich wina że Tomek urodził się taki nietypowy i nieprzewidywalny, nie mają obowiązku wierzyć matce, choć większość z nich wierzyła we wcześniejsze przeczucia... a potem zaczełam się czy ja naprawdę robię to dla Tomka czy dla siebie, zastanawiać co mi zostanie jak zrezugnuje... i przyszło mi do głowy, że jak przestanę to będzie to definitywny koniec, koniec Tomka i mamy, i mój Tomek zniknie, jakby go nie było... i chyba to przerażało mnie najbardziej
On jest, żyje we mnie i w ludziach, którzy o nim pamiętają. I to mi w zupełności wystarcza.
Póżniej czekałam jeszcze na wynik histopatologii mózgu, już jakoś spokojniej. Nie jestem głupia, doskonale wiedziałam, że po zabiegu tracheo Tomek był napewno niedotleniony w jakimś stopniu(40min na saturacji 30-45%), wiedziałam, że decyzja o zaprzestaniu dalszej reanimacji, która już trwała 1,5godz. była jaknajbardziej słuszna, właściwie to mogli ją już przerwać po 30min, bo napewno mózg Tomka przy tak długim zatrzymaniu akcji serca nie nadawał się już do niczego, widziałam że nieprzywróciliby mu akcji serca a napet jeśli by się im jakimś cudem udało to miałabym warzywo podłączone do sprzętu, tak długo aż mózg przestałby pracować. Ale kiedy usłyszałam od pani patolog, że nie ma wyników takiego pacjenta bo nie było takie zlecenia sekcyjnego to wpadłam w szał. I wtedy moje serce zaczeło się łudzić że może jednak on by to przeżył, może by się udało gdyby reanimowali dłużej. Pamietam, że zrobiłam dym w szpitalu. Powiedziałam wtedy pani dr, że pamiętam widok dziecka i w prosektoriu i w trumnie, i nikt mi nie wmówi że dziecko nie miało badania mózgu. A jeśli nie miało nie rozumiem czemu dla zabawy rozcięto mu głowę od lewego ucha do czubka głowy, wyjęto mózg, zważono, zbadano i wsadzono spowrotem, o ile wsadzono, bo tego nie sprawdzałam, i jeśli wyniki nie znajdą sie w tydz. to wniosę o ekschumację i ponowne wykonanie sekcji, bo nic mi się nie przywidziało. Wyniki się znalazły, i oczywiście świadczyły o całkowitym niedotlenieniu i rozprostowaniu mózgu. Oczywiście że przyszło mi do głowy, że wynik jest błędny, serce w to wierzyło, rozum nie. Ale sprawdzenie wiązałoby się z powtórną sekcją, straszenie to jedno, a zrobienie tego to co innego. I wtedy stwierdziłam że tu jest koniec. Że to jest ta granica, której ja nie chcę przekroczyć.

Wiesz, ja uważam, że najgorsza jest niepewność jutro. A mimo wszystko ten lekarz, i wszyscy inni, cały ten szpital, gdzieś w głębi duszy zastanawia się czy ja kiedyś nie wyjmę tych papierów i nie zmienię zdania, czy nie zniszczę tego na czym teraz tak ciepło siedzi.

Nie szukam zemsty. Nie szukam sprawiedliwości bo uważam że od tego jest Bóg, bo u mnie w grę wchodzą sentymenty i nieczysta ocena sytuacji, a On jest bezstronny, niech sam oceni.

Osiągnełam spokój i chcę go mieć nadal.

No oczywiście nie zarzekam się, bo nie wiem czy mi coś za parę lat nie strzeli do głowy. W sumie kobietom w okresie menopauzy odbija, więc może i mi odbije.

Przygotuj się trochę psychicznie do obejrzenia pełnego protokołu sekcyjnego, żebyś tam szoku nie dostała, jak zaczniesz go czytać. Musisz mieć świadomość, jak wyglądała sekcja zwłok.

Kasiu, życie toczy się dalej i nic tego nie zatrzyma. Ale to że żyjesz dalej i cieszysz się tym życiem, nawet pierdołami, nie oznacz przecież że zapomniałaś czy mniej kochasz niż kochałaś wtedy gdy ryczałaś. Przecież wiesz że tak nie jest. Tego jak kochasz nic nie zmieni.

Jeśli dobrze doczytałam to jesteś w ciąży, gdzieś prawie na półmetku, tak? Moje gratulacje. Zaczynasz nowe życie, bez Hani, i za chwilę pojawi się w nim nowe życie, ten Maluch co masz go w brzusiu. Oczywiście to żadne zastępstwo ani pocieszenie, bo zawsze jednego dzieciaczka będzie brakować czy to przy stole, w zabawie czy też na spacerze.

Cieszę się, że rozmowa trochę ci pomaga.

Trzymaj się cieplutko
Ika 
buleczka

Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008)
http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
Ostatnio zmieniony 27-02-2010 12:13 przez buleczka

  Temat Autor Data
  Re: Jeszcze Hanulka2009 19-02-2010 13:26
  Re: Jeszcze buleczka 19-02-2010 15:21
  Re: Jeszcze Hanulka2009 22-02-2010 12:01
  Re: Jeszcze buleczka 24-02-2010 12:35
  Re: Jeszcze Hanulka2009 26-02-2010 14:54
*  Re: Jeszcze buleczka 27-02-2010 12:08
  Re: Jeszcze Hanulka2009 03-03-2010 18:56
  Re: Jeszcze buleczka 04-03-2010 09:30
  Re: Jeszcze Hanulka2009 06-03-2010 22:37
  Re: Jeszcze buleczka 08-03-2010 11:17
  Re: Jeszcze Hanulka2009 09-03-2010 13:15
  Prezent na Wielkanoc Hanulka2009 02-04-2010 01:11
  Re: Prezent na Wielkanoc Joannap 02-04-2010 07:25
  Re: Prezent na Wielkanoc buleczka 02-04-2010 10:44
  Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki Hanulka2009 06-04-2010 16:47
  Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki buleczka 06-04-2010 22:30
  Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki Hanulka2009 07-04-2010 00:58
  Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki buleczka 07-04-2010 09:43
  Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki Hanulka2009 08-04-2010 19:35
  Re: Prezent na Wielkanoc - do bułeczki buleczka 09-04-2010 11:20
  List do moich dzieci - tam, tu i w drodze Hanulka2009 20-04-2010 23:43
  Re: List do moich dzieci - tam, tu i w drodze buleczka 21-04-2010 00:04
  Re: List do moich dzieci - tam, tu i w drodze Joannap 21-04-2010 08:43
  Minęły 4 miesiące - List do mamy po stracie Hanulka2009 18-05-2010 15:01
  Re: Minęły 4 miesiące - List do mamy po stracie T.A.M. 18-05-2010 17:24
  Re: Minęły 4 miesiące - List do mamy po stracie Joannap 18-05-2010 18:54
  Pierwsze urodziny Hanulki... Hanulka2009 13-06-2010 14:10
  Re: Pierwsze urodziny Hanulki... irys 13-06-2010 14:12
  Re: Pierwsze urodziny Hanulki... Alicja74 13-06-2010 15:10
  Re: Pierwsze urodziny Hanulki... jolek 13-06-2010 17:35
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora