Bułeczko, dzieki za propozycję, ale już jasne. Właśnie sie dowiedziałam, ze policja w ogóle nie pobierała ze szpitala dokumentacji Hani - czyli wygląda na to, że nie wiedzą... Swoją drogą, jesteśmy w szoku, że nawet nic nie chciało sie pani prokurator sprawdzic - to ona zleca każdy krok. Pamietalismy, że młodzi policjanci, którzy byli u nas w dniu śmierci Hani (zresztą widać było, że są sami wstrząsnieci) mówili, że to oczywiste, że trzeba będzie pojechać na Kasprzaka po dokumentację - byli pewni, że śmierć naszej córki musi mieć związek z operacją sprzed 3 dni. Ale najwidoczniej po wstępnym wyniku sekcji pani (kobieta!) prokurator stwierdziła, ze związku nie ma, że "nieszczęsliwy wypadek" i zawiesiła sprawę. Szczerze mówiąc, to jakies chore wszystko!
W takim razie chcę, zeby się dowiedzieli, żeby chociaż przez chwilę sie ktoś tym przejął. I nie będę pisac listu do Dut., przecież ona się najbardziej przejmie, ze Hanulka psuje jej statystyki - pamietam te tablice ze wspanialymi wynikami Oddziału na korytarzu! Wiem, ze oni robią wiele dobrego, ale moje dziecko potraktowali okropnie, pewnie właśnie dlatego, ze miały "tylko" rozszczep podniebienia miękkiego. Pamietam niemal pogardliwe fuknięcie młodej pani doktor w poradni rozszczepowej, kiedy zapytałam, czy pani prof. sama przeprowadza operacje "na pewno nie państwa córeczki. Takimi drobiazgami to pani Prof. sie nie zajmuje" - czy coś takiego.
To może dobrze, ze nie wiedzą, to niczego jeszcze nie zdążyli sfabrykować. Może rzeczywiście postaramy się sami o tę dokumentację. Powiedz, wiesz moze, jak to wygląda w praktyce - trzeba tam pójść na oddział, czy zwrócić się przez jakieś biuro. Najbardziej chciałabym zobaczyć, czy Sur rzeczywiscie nie dał zlecenia zrobienia morfologii - to w tej księdze pielęgniarek powinno być? Pewnie tylko rodzicom wydają dokumentację?
Jedziemy dziś na weekend (planowany w poprzednim życiu...) z naszymi rodzinami z Domowego Kościoła - cieszę sie na odmianę, ale strasznie się boję, ze wpadnę tam w jakąś histerię, jak zobaczę maleństwa w wieku Hanulki albo usłyszę wspólnotowe slogany... A za tydzień zapisaliśmy sie na warsztato-rekolekcje dla osób w żałobie w Laskach. Mówiła mi jedna mama, że jej bardzo pomogły. Zabieramy też moją mamę. To ona zauważyła pierwsza, ze Hania nie oddycha. Spałyśmy wszystkie trzy po południu i wtedy to się stało, bezgłosnie... Próbowałam Hanulkę reanimowac, a mąż dzwonił na pogotowie, ale się nie dodzwonil, więc wskoczyliśmy w samochód i w 10 minut byliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka. Reanimacja też nic nie dała... Straszniej było już tylko w tym prosektorium...
Masz rację, ze wszyscy troje nigdy tego nie zapomnimy... Zafiksowałam się teraz na tym, co najstraszniejsze i jakoś nie mogę myśleć o tych pięknych chwilach z Hanulką... A przecież nie przeżyłam nawet w częsci takich strasznych chwil, jak Ty z Tomciem. Oczywiście, nie chodzi o porównywanie, tylko o brak wdzięcznosci z mojej strony za te wspaniałe 7 miesięcy z Hanią... Ale może rzeczywiście to taki etap żałoby... Rozumiem, dlaczego uważasz, ze ten anestezjolog, który opiekował się Tomkiem "odebrał juz swoją karę". Tak naprawdę chciałabym właśnie, zeby Su przyznał, ze zaniedbał moją córeczkę, tylko tyle... Ale przecież nie pójdę do niego porozmawiać, teraz nie byłabym w stanie... Zresztą, w jego przypadku, obawiam się, ze to by nic nie dało... Więc sama rozumiesz, że zostaje mi Prokuratura albo może lepiej Izba Lekarska?
Idę pakować rzeczy na wyjazd... Miłego weekendu dla Was! k.
|