Od 23 sierpnia wspominam każdy dzień. Zastanawiałam się, co wtedy robiłyśmy, czy aby napewno byłam w szpitalu, przeżywałam operacje, jedna po drugiej. Teraz były dni spokou i radości,że Zuzia wychodzi do domu. Jutro wychodzi, jutro ją tu przywiozę. Wszystko już czeka, łóżeczko ustawione, zabawki, ubranka wyprasowane, miejsce na sprzęt i leki naszykowane. Emocji, co nie miara. Jutro pozna dom, tak cudownie się rozglądała, tyle w niej spokoju. Choć nigdy tu nie była, wiedziała,że jest w domu. Od jutra będzie trwał nasz najpiękniejszy wspólny tydzień. I tak bardzo nie chcę,żeby się skończył. I co z tego,że nie chcę, nikt mnie nie posłuchał..i od 6 znów ta pustka, takie nic... Ostatnie dni są dla mnie bardzo trudne.Cieszę się rosnącą we mnie córeczką,ale to wszystko, to taka inna radość, taka wybrakowana, taka z bolącym sercem.Udźwignę to, ale tęsknota wciąż ta sama, tak samo ogromna,ból nadal przeszkadza oddychać.
Chwilo trwaj! Chwilo jesteś piękna, niech ten dzień trwa nie chcę jutra. nie chcę powrotu do rzeczywistości, szarej rzeczywistości tak jest pięknie. Zpuełnie jak bajce czy muszę wracać? A może to jest zbyt piękne by było prawdziwe "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|