Sylwiu, moje gratulacje :))))) Napewno wszystko będzie dobrze i zobaczysz serduszko bijące u Maleństwa. Trzymam kciuki.
Jeśli chodzi o mojego szefa. To powiedziałam mu, na co on bąknoł "OK, ty dzwonić i mówić jak będzie". Tłumacząc na polski - nie chciało mu się gadać bo była sobota. Wzioł zwolnienie, przyjął do wiadomości ciąże i mam dzwonić w piątek z informacją czy dalej jestem na zwolnieniu czy w poniedziałek wrócę do pracy. Jego osobista ocena sytuacji jest ciężka do odgadnięcia - to chyba wie tylko jego żona, bo od niego ciężko cokolwiek wydobyć. Nie wściekł się i nie krzyczał. Ale w jego naturze leży wylewanie złości nie na osobę na którą jest zły ale na inną osobę, pierwszą pod ręką. Z tego co wiem, nie oberwało się żadnemu z chłopaków więc nie wściekł się. Ciężko to określić.