Dzi....., nie powiem tego żeby nie zapeszyć, ale wiecie co mam na myśli. Tak naprawdę to wiecie tylko Wy, mój mąż, i nasz przyjaciel z żoną, mój lekarz i oczywiście moi uczniowie (zaskoczyło ich że nie palę). Tak naprawdę powiedziałam tylko tym osobom, którym musiałam, znajomym bo chciałam z kimś pogadać a oni kochali Tomcia jak własnego syna i tak też się nim interesowali. I wam bo chciałam. Boję się komukolwiek cokolwiek powieć, mam kołek w gardle na samą myśl że mam się pochwalić swoją, naszą radością i szczęściem...boję się że to znów zniknie w ułamku sekundy. Pochwaliłam się chyba całemu światu szczęściem i radością, że Tomcio przeżył tracheo, że nie ma komplikacji, że wszystko gotowe, że za 7 dni będziemy w Łodzi, a za kolejne 7 w domu. Tryskałam szczęściem 4 dni, pon, wt, śr, czw.. w czw o 8 jeszcze się cieszyłam choć moje serce mówiło że już nie ma z czego, a o 9 się dowiedziałam że Tomcia serduszko już nie zabije. Teraz boję się, że jak zacznę tryskać radością, to zdarzy się podobnie. A ten strach mnie paraliżuje. Ale jednocześnie czuję że jak nikomu nic nie powiem, że jak się nie pochwalę i nie będę publicznie skakać do góry z radości to wtedy ochronię Moje Maleństwo i nic się nie stanie. Kocham to Maleństwo, tak je nazywamy, a i czasem mówimy Groszek. Kocham i boję się. buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|