Zaglądałam na to forum jeszcze za życia Zuzi.Nie wiem po co.Czy była to ciekawość,czy może pewna forma przygotowania się do odejścia Zuzi,o którym jeszcze nie wiedziałam,że nadejdzie.
Czasami mam ochotę juz tu więcej nie wchodzić,jakbym chciała wyrzec się tego,że moje dziecko umarło.Jednak i tak tu wchodzę.Czytam kolejne historie, po których chce się płakać,a czasami złościć,że Bóg nas tak doświadcza.
Często potrafimy sobie pomóc,wspierać się,doradzić.Kiedy tu jestem czuję pewną więź,czy solidarność. Ale czasami wydaje mi się,że się na wzajem dolujemy pisząc,jaka ty jesteś biedna,cóż za nieszczęście Cie spotkało. Pozwalamy,aby ta druga strona zamyslała się nad swoim nieszczęściem. Jednak wszystko ma swój cel.Szkoda,że jest nas aż tyle.Aż tyle cierpiących mam. Nasze zycie już nigdy nie będzie takie samo i zawsze będzie ta pustka,choćby nie wiem jaka gromadkaa dzieci biegała,to i tak będzie kogoś w domu brakować. to chyba tyle,co mam do napisania na dzis w moim "pseudopamiętniku"jakim jest to forum... Mimo,że wol;ałabym,że to forum nie powstało nigdy,to dziękuje Wam mocno za wsparcie,które dawałyście i dajecie nadal,że jesteście tu i nie dusicie w sobie wszystkiego,siedząc w zamkniete w mieszkaniu.Dziękuję,że chcecie komus pomóc,choć same pomocy potyrzebujecie... "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|