Zastanawiałam się,czy Ci o tym napisać,ale stwierdziłam,że tak. Snił mi się dziś Tomcio.BYłam przy nim w szpitalu,obok siedziała pielęgniarka czytajaca gazete,a ty gdzieś na chwilke wyszłaś.Małemu zaczęła spadać saturacja.Krzyczałam do pielęgniarki,żeby coś zrobiła,ale ona stwierdziła,żebym dała spokój,że nie ma po co go ratować,że się nie uda.Zaczęłam krzyczeć,że moje dziecko zmarło na moich rękach więc,jemu nie pozwolę.NIe wiedziałam,co mam robić.Wzięłam go na ręce i dalej już wszystkjo wyglądało tak,jak wtedy gdy Zuzia odchodziła w moich ramionach.Mówiłam e same słowa,On miał taki sam wyraz twarzy,tak samo siniał...Saturacja spadła do 2 potem 0...Pielęgniarka powiedziała:"A nie mówiłam?"Ona widziała,że Tomcio nie żyje,a dla mnie On żył.Saturacja 67,więc jeszcze zwiększyłam tlen,ruszał się.Ale widziałam to tylko ja...
W ostatnim czasie wierze,że każdy sen jest jakimś przekazem.Zapowiedzią czegoś dobrego lub ostrzeżeniem.Zaczęło się tak przed odejściem Zuzanki,tylko nie chciałam wierzyć snom,ani nie doszukiwałam się w nich znaków.Nie wiem,co ten sen mógł oznaczać.Nie potrafie go sobie wytłumaczyć. Przepraszam,ale wolałabym,żeby mi się Zuzanka przyśniła,żebym znów mogła ją zobaczyć.A co Twój syneczek chce mi powiedzieć??Może TY go rozszyfrujessz:) Życzę wszystkiego naj,naj z okazji imienin "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|