Ewelinko, posprzątasz po tej kraksie - tylko na to potrzeba czasu.
Ja też wiedziałam o aspekcie medycznym ale to jakoś nie docierało do mojego mózgu .... długo nie docierało... wiedziałam ale codzienne sukcesy Tomcia spychały te informacje w przepać, w której nie miałam ochoty grzebać... wiedziała, bo żądałam każdej informacji i wyjaśnień, a lekarze poprostu żygali moją żądzą wiedzy... sądziała że jak tyle razy się udaje - to zawsze się uda.... a oni poprostu nie widzą nadziei...
Po śmierci Tomcia ta kraksa o której pisze rozjechała miażdżąc całą moją nadzieję, miłość i rzeczywistość, wszystkie plany i marzenia.
Podniosłam się z niej, tylko dzięki Agacie, ona przeanalizowała ze mną każde zdarzenie szpitalne, i wiem że zrobiłam wszystko co możliwe aby moje dziecko żyło.... Agata, wyjaśniła mi wszystkie wątpliwości i dodała, że taką matkę jak to by wyrzuciła z oddziału po trzech dniach, nie wytrzymałaby ze mną 4 miesięcy... choć są takie dni że to wraca... ta moja głupota wraca z taką siłą że rozjeżdża moje serce.... stąd te wyrzuty sumienia... może tracheo parę miesięcy wcześniej nie spowodowałoby takich śmiertelnych komplikacji i Tomek by żył.... a może by umarł wcześniej... nie wiadomo...
po reanimacji, tej pod 28 stycznia, jak Tomcio był na intensywnej terapii, na dwa dni... wtedy dotarło do mnie, że to nasze być może ostatnie chwile... każdy dzień przeżywałam z Tomciem tak jakby miał być ostatnim dniem spędzonym razem...
strasznie mi go brakuje buleczka
Mama Tomcia (22.06.2007 - 14.02.2008) http://tomuskaczorowski.pamietajmy.com.pl
|