Witam, dołączyłam do Was dzisiaj. Jestem z Raciborza. Jestem mamą 5-letniego Marcina i maleńkiego Aniołka - Ali. Ala urodziła się 16.05.2005 r. w 25 tc. Żyła 5 tygodni. Dzisiaj mija miesiąc od czasu jak nie ma juz ze mną. Bardzo mi jej brakuje......... a dzisiaj to już strasznie. Gdyby nie Marcin, to nie wiem czy starczyłoby mi sił na to, żeby żyć. Na karcie leczenia szpitalnego wpisano po kolei przyczyny śmierci: wcześniactwo, posocznica bakteryjna, niewydolność krążeniowo - oddechowa. Pierwsze trzy tygodnie życia mojej córeczki były dobre, miała za zadanie przybierać na wadze i wyjść spod respiratora. Później przyplątała się infekcja bakteryjna, która uszkodziła najpierw układ trawienny, później współpracy odmówiły nerki. Ala umierała dwa tygodnie, a ja jeszcze ciągle miałam nadzieję. Dzień przed jej śmiercią wiedziałam, że się z nią żegnam. Do dzisiaj brzmią mi w uszach słowa lekarza "Pani widzi, że Pani dziecko umiera". Nienawidzę go za to, za sposób w jaki to powiedział. Dzisiaj, jak co dzień, jadę na cmentarz....
|