wczoraj pochowaliśmy maleńką Zuzię, to był koszmarny tydzień. nie tak miało byc, nie tak. nic nie zapowiadało takiej tragedii, cała ciąża "książkowa" dopieszczona, dopilnowana, w czwartek rutynowa kontrola , przygotowania do narodzin, i nagle wyrok, lekarz nie mógł wyczuc tętna, skierowanie do szpitala, usg i ........... serduszko nie biło. termin porodu miał byc za kilka dni. ciągle słysze głos mojego brata "stracilismy Zuzię", nie mogłam zrozumieć o czym on mówi, przecież wszystko było dobrze, wczoraj kupili łóżeczko i fotelik do samochodu, przyszła mamusia dobrze sie czuła, dlaczego/ ciagle to pytanie dlaczego, i ta straszna myśl, że teraz musi urodzić córeczkę , która juz nie żyje, jak moge jej pomóc, bezradność jest okropna, sama mam trójke wspaniałych dzieci - synów 14,15 lat i "promocyjną " 4 letnią córeczkę, i nieraz rozmawiałysmy o porodzie, macierzyństwie i dzieciach wogóle, to było tak oczekiwane dziecko jak moja trójka, a tu raptem musimy rozmawiać o śmierci, pogrzebie, sekcjach zwłok, to jakis absurdalny koszmar. siedziałam z nimi w szpitalu, rozmaiwamy o jakis bzdurach i nic poza tym ze jestem z nimi nie moge zrobic. rozmowy o pogrzebie, formalnościach, nie moge sie skupic w pracy, ale mam wspaniałych szefów, pozwolili mi smucic sie. znalazłam Was świadomie , potrzebowałam poczuć ze ktoś rozumie ten okropny żal, chociaż to nie moje dziecko, tak bardzo mi smutno, natura nie dopracowała tego, dzieci powinny byc zdrowe i nigdy nie umierać przed swoimi rodzicami, tu kolejność odejść nie została zachowana. ponieważ co nieco dowiedziałam sie od Was mam nadzieje ze nie zrobiłam rodzicom przykrosci, czasami nie chcemy nikogo urazić a jakis gest, czy słowo jest nietaktem, wybaczcie jesli tak sie stało, zupełnie nieświadomie. ponieważ rodzice nie mieli siły ubrać Zuzi, bardzo chciałam żeby mi pozwolili to zrobić, a ja wiem ze nic więcej nie mogłam dla niej zrobić, zgodzili sie i razem z jej babcią zrobiłyśmy wszystko aby nasza dzidzia przeszła na drugą stronę wiedząc ze ci co tu zostali bardzo ją kochają, bedą strasznie tęsknić i nigdy jej nie zapomną, była tak śliczna, taka doskonała, a jednak nie było jej dane cieszyć sie tymi wspaniałymi rodzicami i życiem, mam nadzieję ze chociaz we śnie bedzie ich odwiedzać bo bardzo jej im brakuje. Zuzia jest teraz Aniołkiem ,a moja Ola pyta czy już zawsze bedzie w niebie, zawsze - ja to wiem. dziekuje wam ze jestescie, i mogłam wam opowiedziec o Zuzi, a najbardziej boli ze świat pędzi dalej , i nie wie że narodził się nowy mały śliczny Aniołek śpij maleńka, śpij ....
twoja ciocia
|