Myślałam,że już mogę odetchnąć,że już nic nie stanie się mojemu dziecku. Jednak Ten Pan na Górze przypomina mi,że nie mogę spokojnie cieszyć się ciążą i czekać na moje maleństwo. Dostałam 'straszaka', mam paciorkowca w pochwie. Jego chyba bawią moje łzy. Bawi Go mój strach. Czy ja za dużo chcę? Ja pragnę być matką dziecka, które mogę przytulać, dotykać, które się do mnie będzie uśmiechać. A tu jakby ostrzeżenie. Strach wzrósł. Siedzę i ryczę. No cóż, chyba radość to powinnam schować głęboko do szafy i zerkać na nią, przypominając sobie,że takie uczucie jest, bo odczuwać to mi nie wolno, jak widać. "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|