Krysiu,jak u Ciebie przebiegała żałoba w tych pierwszych miesiącach i czy czas chociaż trochę złogodzil ból,bo u mnie dzisiaj mija 51 dni od śmierci Bartusia ,a każdy dzień jest gorszy.Jak pisałam wcześniej od początku choroby syncia znajomi wykruszali się potrochu...niby nie mieli czasu nie wspominając rodziny ,która nigdy nie zaakceptowała Bartusia.Teraz moi znajomi to przeważnie rodziny ,które mają dzieci chore.Ja ze swojwj strony mam tylko siostre,która mieszka w Angli ale ona też nie rozumie mojej rozpaczy nawet nie przyjechała na pogrzeb ,bo ponoć nie mogła zdobyć biletu na samolot ale ja wiem ,że ona nie mała chęci przyleciec ,bo też przez 10 lat widziała Bartusia 2 razy ,a nawet swoim synem ,któy jest chory wiele się nie interesuje .Rodzina męża bardzo liczna ,bo miał 6 rodzenstwa i mieszkają pare kilometrów od nas pokazała się na pogrzebie Bartusia i tyle ...nie byli na grobie ,żeby zapalić świeczkę.A najgorsze były świeta po pogrzebie nikt nas nie odwiedził ani tez nie zaprosił do siebie.Najgorsza jest ta samotność,pustka i tęsnota.Pozdrawiam alicja mama Bartosza ur.03.06.1996 zm.22.12.2013
|