Jedno i drugie moje dziecko było ratowane sprzętem orkiestrowym. Przeżyło jedno, ale kto wie - być może, gdyby nie ów sprzęt, Martynka nie dana by mi była aż 10 dni... Przez te dziesięć dni świat mi się przebudował na tyle, że potrafiłam się z nią pożegnać i powiedzieć, że jeśli nie ma siły tu zostać - obiecuję jej, że dam radę, że nie utonę.
Drugie dziecko, Bartuś, wcześniak z niespełna 29 tygodnia, co roku chodzi na koncerty, bardzo wspiera i lubi Orkiestrę. Śpi nawet na poduszcze z napisem WOŚP w kształce serca, którą wylicytowaliśmy na którejś z kolei aukcji.
|