Od śmierci mojego syna Jarka minęło 18 m-cy. Ja też od 1,5 roku nie żyję naprawdę. Nic nie jest ważne ani prawdziwe. Nie ma przyszłości, nie ma pocieszenia. Jest tylko zgroza, że to nieodwracalne,że już nigdy Go nie będzie koło mnie, że nie uśmiechnie się tak jasno i promiennie mówiąc: spoko mama, wszystko będzie dobrze, nie martw się.
|