Wiecie co ja myślę - nie wiecie :) to wam napisze ;) Moim zdaniem my jesteśmy bardziej zestresowani niż rodzice którzy nie stracili swoich dzieci , ja przynajmniej wszędzie dopatruje się '' nieszczęścia '' czy to katar , gorączka czy dzika zabawa szalonych maluchów ..myślę ze z tego powodu potrzebny nam jest psychoterapeuta , inaczej kłębki nerwów z nas ..ze mnie . Choć nie dre się na swoje dzieciaczki czasami w środku gotuje się we mnie - wtedy mąż wkracza do akcji zazwyczaj i jedno pokiwanie palcem zaskakująco ucisza maluchy ;) Pozdrawiam czytajacych mama Oli, aniołka Tymusia , małego Antosia i Aduni
|