Mogę się podzielić swoim własnym doświadczeniem i jak ja się zaopatruję na ten trudny temat. Kiedy ja urodziłam Elizę w 23 tyg ciąży, przeżyłam szok i nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Główna pielęgniarka, która zajmowała się mną i moją zmarłą córeczką była cudowna. Kilkakrotnie pytała mnie czy chcę przytulić lub potrzymać córeczkę. Ja rodziłam całkiem sama, mój mąż akurat był w pracy w innym mieście. No i ja z tego całego szoku i niedowierzania nie chciałam wziąć małej na ręce. Ale ta pielęgniarka co jakiś czas bardzo łagodnie i taktownie ponawiała pytanie, w końcu się przełamałam. Tuliłam Elizę i mówiłam tylko " przepraszam córeczko" a łzy dławiły mnie w gardle. Ale jestem bardzo wdzięczna tej pielęgniarce. Potem zapytano mnie czy zgadzam się na zdjęcia od specjalnego fotografa ( mieszkam w Stanach Zjednoczonych). To był dla mnie szok, skąd w ogóle takie pytanie, jakie zdjęcia, jaki fotograf, czy oni oszaleli? Ale się zgodziłam, coś mi podpowiedziało żeby tak zrobić. Kiedy przyszła fotografka, ja schowałam się w łazience. Nie chciałam na to patrzeć. Oczywiście dziś bardzo tego żałuję, bo chciałabym mieć zdjęcie jak tulę córeczkę, to nic że cała zapuchnięta, ale chciałabym. ALe tak myślę dziś, to co myślałam wtedy było inne, ze zrozumiałych powodów. Nie byłam na coś takiego przygotowana ( o ile to w ogóle można tak nazwać ). Od tamtego czasu minęło prawie 9 miesięcy, a ja zdjęcia mojego Aniołka traktuję jak relikwię. Zrobiłam sobie piękny album, z czasów ciąży, z widocznym brzuszkiem, zdjęcia z USG, zdjęcia córeczki oraz grobu. Ten album jest dla mnie WSZYSTKIM.
|