oj to fakt....nasi mężowie są niezastąpieni w tych trudnych chwilach. Czasem wydawało mi się, że tylko ja tak bardzo cierpię, ale przecież to było nasze dziecko...nie mogę być taką egoistką i myśleć, że tylko dotyczy to mnie, że tylko mnie to dotyka...Razem płakaliśmy, razem byliśmy załamani i teraz razem podnosimy się z tego...teraz wiem, że tylko razem jesteśmy w stanie przejść prze to piekiełko...Kocham bardzo mojego męża i z pewnością był to najtrudniejszy egzamin dla nas...ale myślę, że go zdaliśmy, oboje na 5...Dziękuję Ci Panie Boże za tak wspaniałego partnera przy moim boku, za wspaniałą córkę, która pięknie się uczy i jest naprawdę jest kochanym dzieckiem. Mam tylko nadzieję, że doczekam się w końcu tego wspaniałego gwaru w domu, kiedy dzieci biegają i krzyczą, że czasem głowa pęka...Mam nadzieję, że masz jeszcze wobec nas taki plan Panie Boże....
Mama Aniołka Zosi.
"Bywa nieraz, że stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje słów.” Jan Paweł II
|