Jestem już w 34 tc ... Boże co za ludzie w Zduńskiej Woli pracują... Położna,która mi robiła KTG nie umiała go ustawić i nas nastraszyła... Miała problem żeby ustawić aparat i znaleźć tętno , mój mąż zapytał czy coś się dzieje czy coś jest nietak a ta na niego,że tak powiem brzydko mówiąc z ryjem wyskoczyła, "A co ma być nie tak przecież to 34 tc a te sprzęty tak mają" Przyszła druga położna moment znalazła, mała się schowała, nie lubi KTG coś, zaraz przyszła moja ginekolożka i ją opieprzyła. Położna ta co mi znalazła moment była przy pierwszym moim porodzie, pomogła gdy Misia się cofała i był problem z wyjściem. Pamiętała mnie i słyszała co się u nas stało. Mówiła,żebym się nie martwiła nie każdy umie nastawiać te sprzęty a te młode nie mają takiego doświadczenia i wiedzy, nie zdają sobie sprawy jakie tragedie ludzi spotykają i co się dzieje, są nie miłe i chamskie a nie mają bladego pojęcia,że ktoś się może bać bo stracił już raz dziecko. Pamiętam jak wczoraj jak leżałam w Matce Polce w Łodzi. To był przewidywany dzień terminu porodu kiedy podłączyli mnie rano pod KTG ładnie szło tętno i nagle po 5 minutach cisza kompletna, nie było tak żeby tętno spadało tylko odrazu z 140 zeszło na 0... a ja ruchy czułam normalnie , położna jeszcze z 5 minut mi szukała tętna bo myślała,że to wina sprzętu po czym szybko na USG a tam dowiedziałam się najgorszego i że będę musiała rodzić naturalnie. Teraz mam mieć planowaną cesarkę bo psychicznie nie dałabym sobie rady z tą traumą po stracie i wielkim strachem,że znowu mogło by się coś stać- nie przeżyłabym tego tak bardzo kocham tą istotę co rośnie pod moim sercem i ma być z Nami za 4 tygodnie. W głębi duszy wierze,że Wojtuś nasz aniołek dopilnuję aby rodzice nigdy więcej już nie cierpieli a Liliana będzie największym wynagrodzeniem po tym co prześliśmy... Mama ziemskiej Michaliny 27.08.2012, anielskiego Wojtusia 40 tc +5.04.2015 oraz ziemskiej Lilianny ur. w 36tc 8.02.2016
|