dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> CIĄŻA PO STRACIE
Nie jesteś zalogowany!       

Nina i Emil-nasza historiaHits: 437
Mimbla7  
21-11-2011 15:34
[     ]
     
Kochani, opiszę Wam teraz całą naszą historię dla podtrzymania na duchu tych, którzy

jeszcze nie są ziemskimi rodzicami. Pamiętam jak mi jeszcze rok temu pomagały takie

opowieści i dawały nadzieję.

Emil urodził się w sierpniu 2010 przez cesarskie cięcie,

uratowano go dosłownie w ostatniej chwili, szybka cesarka po złym wyniku ktg. Już w ciązy

wiedzieliśmy że będzie chory, stwierdzono wadę serca (za grube ścianki), na pierwszym

badaniu genetycznym jego przezierność karkowa wynosiła aż 9mm, więc było wiadomo,że coś jest

nie w porządku. Liczyliśmy się z tym, że będzie miał Zespół Downa albo Edwardsa, ale

kariotyp okazał się prawidłowy, odetchnęliśmy na chwilę a potem zdiagnozowano tą wadę serca.

Mimo tego rozwijał się dobrze, aż do 38tc, kiedy jego stan tak nagle się pogorszył.

Rzeczywistość przerosła nasze najgorsze obawy: po urodzeniu zdiagnozowano u niego jeszcze

białaczkę wrodzoną, chorobę tak niesamowicie rzadką, że większość lekarzy jeszcze się z nią

nie spotkała u noworodka. Emilek nie oddychał sam, jego stan był bardzo poważny, mimo

wszystko walczył dzielnie, po ok. 6 tyg nastąpiła poprawa, odłączono go od respiratora,

wreszcie mogliśmy wziąć go na ręce i przytulić, przeszedł pomyślnie pierwszą serię

chemioterapii, ale później jego stan się znacznie pogorszył, nerki odmówiły posłuszeństwa,

wdała się sepsa i odszedł od nas po 67 dniach.
To był taki straszliwy czas, ze teraz gdy

o tym myślę to mam wrażenie jakbym oglądała film z sobą w roli głównej, tak chyba moja

psychika broni się przed tymi emocjami. Ale przeżyliśmy tez piękne chwile z naszym Synkiem,

cieszę się że mogliśmy z nim rozmawiać, przytulać go i dac mu odczuc jak bardzo go

kochamy.
Dość szybko zdecydowaliśmy się na następną ciążę, nikt nie mógł nam dać

gwarancji na zdrowe dziecko,ale lekarze mówili, że wady Emila były tak rzadkie, że to

niemożliwe, żeby się to jeszcze raz powtórzyło. Baliśmy się jednak, że następne dziecko

będzie może miało jakąś inną chorobę, że jakoś już jesteśmy obciążeni...Zresztą nie muszę

Wam tłumaczyć co się czuje i jakie to są obawy, bo dobrze to znacie.
W ciążę zaszłam dość

szybko, jeszcze przed zrobieniem testu ciążowego napisałam w dzienniku, który pisaliśmy w

formie listów do Emila, że chyba będzie miał siostrzyczkę i że nazwiemy ją Nina i żeby się

nią teraz dobrze opiekował i pilnował żeby była zdrowa...
I tak się rzeczywiście stało.

Cała ciąża bezproblemowa (oprócz lęku jak to będzie, ale z każdym kolejnym badaniem byliśmy

coraz spokojniejsi, że Mała jest zdrowa).
Miałam zaplanowane cięcie 11 dni przed

terminem, 16.11, o 7 mieliśmy być w szpitalu, potem różne formalności i czekanie kilka

godzin pod kroplówką (byłam trzecia w kolejności). Gdy już trafiłam na salę operacyjną

wszystko poszło bardzo szybko, usłyszałam najpiękniejszy głos w życiu: oburzony kaszel

Córeczki a potem wielki wrzask (Emilek nie oddychał po wyjęciu z brzucha), pokazali mi ją na

chwilę taką biało/niebieską a potem przystawili jeszcze buzię do twarzy. Ona krzyczała cały

czas skrzywiona, a ja płakałam i to był najpiękniejszy moment w moim życiu. Na korytarzu

czekał mąż i też się rozpłakał na jej widok. Po ok.dwóch godzinach przywieźli nam ją

przebadaną do sali, tak słodko wyglądała w za dużej czapce (a wydawało mi się wcześniej że

będzie chyba za mała).
Od soboty jesteśmy już w domu i jest wspaniale. Nina je, śpi,

robi minki, chyba jej tu z nami dobrze. Ale nawet gdyby cały czas płakała itp, to i tak

byłoby wspaniale, bo najważniejsze że jest zdrowa!
Wiecie co mam taką jakąś pewność, że

już tak zostanie. Myślałam, że cały czas będe obserwować, czy oddycha, czy aby wszystko ok,

ale jest taka silna i aktywna (szczególnie gdy porównam ją do brata), że się nie boję.

Kupiliśmy nawet monitor oddechu, ale nie wiem czy będziemy go używać...
Pewnie wielu z

Was zastanawia się jak to jest z kochaniem drugiego dziecka i ewentualnym poczuciem winy

wobec pierwszego. Emil to Emil, a Nina to Nina, dwa odrębne byty, każde z nich ma w swoim

sercu odrębne miejsce. Cieszę się, że Emil ma siostrzyczkę a Ninka brata. Mam nadzieję że

doczekamy się jeszcze trzeciego dziecka (zapytałam lekarza operującego jak tam stan mojej

macicy, powiedział, że w porządku). Ale narazie cieszymy się naszą Niną i zwykłym spokojnym

domowym życiem i wierzymy że Emilek tez tu z nami jest i cieszy się razem z nami.
Drodzy

Rodzice nie traćcie więc nadziei na ziemskie dzieci, jestem najlepszym przykładem na to, że

to możliwe.
Mama Emilka (12.08-19.10.2010) i Niny (ur.16.11.2011) 
Mimbla7

  Temat Autor Data
*  Nina i Emil-nasza historia Mimbla7 21-11-2011 15:34
  Re: Nina i Emil-nasza historia anikia 21-11-2011 17:26
  Re: Nina i Emil-nasza historia Ewelina85 21-11-2011 17:54
  Re: Nina i Emil-nasza historia Dodis 21-11-2011 18:04
  Re: Nina i Emil-nasza historia anikia 21-11-2011 19:20
  Re: Nina i Emil-nasza historia Dodis 21-11-2011 20:33
  Re: Nina i Emil-nasza historia anikia 21-11-2011 20:57
  Re: Nina i Emil-nasza historia Dodis 21-11-2011 21:27
  podobieństwo Mimbla7 22-11-2011 09:40
  Re: Nina i Emil-nasza historia Aniaa 21-11-2011 21:53
  Re: Nina i Emil-nasza historia Elżbieta2701 21-11-2011 22:35
  Re: Nina i Emil-nasza historia tipta86 21-11-2011 22:39
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora