Dorzucę do ogródka Polnej swoje 3 grosze. Zobaczcie, ta paskudna(wg
obiegowej opinii) komuna, to nieposzanowanie człowieka w PRL_u...A ja na Polnej przeżyłam
swoje najszczęśliwsze dni.Miałam tam 4 cesarki, było porządnie, kulturalnie, bardzo
życzliwie, bez zarzutu. Nie tylko wobec mnie, ale wszystkich pacjentek, a leżałam czasami
długo przed porodem.Owszem, była hierarchia, oczywiscie wśród personelu, nikt nie odważyłby
sie na złe potraktowanie pacjentki. Zawsze było wielu studentów na praktyce lub na
egzaminach czy tez zaliczeniach,musiało byc wzorowo. I było.Dla mnie to były piękne dni.
Najlepiej wspominam wielka zyczliwosc, poczawszy od profesora Słomko, skończywszy na babci
Marii, salowej, kursujacej pomiedzy parterem a dodziałem, i przynoszacej nam listy, kwiaty,
jedzenie od męzów, kórym nie wolno bylo wejsc na oddział. Podawałam nam basem chociaz bylo
to zabronione, same musiałyđmy chodzić do WC. Dobrze było kiedyś na Polnej.
|