Witam Jestem po pobycie w poznańskiej klinice, diagnoza została potwierdzona. Nie zdecydowano się na pobranie płynu owodniowego do badań genetycznych, ponieważ kolejne usg dało wystarczający wynik i obraz choroby. Wyrok brzmi dysplazja tanatoforyczna. Ale podobno po porodzie pobiorą maluszkowi krew na badania genetyczne żeby jednoznacznie potwierdzić wadę, my też będziemy musieli zrobić sobie takie badania, moja pani gin da nam na nie skierowanie.Mam nadzieję, że wynik będzie dobry. Mam kryzys wiary, nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem. Teraz wspólnie z mężem staramy się jakoś przygotować. Boje się tego...mam nadzieję że nasza psychika jest na tyle wytrzymałą ze to przeżyjemy. Teraz Piotruś daje nam dużo siły, wierzga i podrzuca pupą tak mocno czasem że aż zasyczę. Staramy się uszykować Mu tu jak najlepsze warunki. Rozmowa z Panią dr neonatolog, zapewniła nas że dołoży wszelkich starań żeby nasz synek nie cierpiał, takie ma zasady. Tym teraz żyję, nie chcę żeby cierpiał... Chcę żeby wiedział, że odkąd się w naszym życiu pojawił w postaci dwóch kreseczek na teście bardzo Go pokochaliśmy i tak zawsze będzie. Tak sobie myślę, czy teraz będziemy musieli częściej bywać na wizytach kontrolnych u naszej pani ginekolog? Czy Piotruś jest bezpieczny w moim brzuszku, do końca ciąży? Czy może się coś wydarzyć gorszego? Trzymajcie się Kochani, Wspaniali rodzice cudownych dzieci... mama Aniołka Piotrusia ur.zm.26.05.2010 http://piotrusciebiera.pamietajmy.com.pl/ i ziemskiego Szymcia ur.29.05.2011r
|