jestem nowa i nie wiem czy podpinam sie pod dobry wątek. Swojego drugiego synka straciłam zaledwie dwa tygodnie temu, ale caly czas dręcza mnie pytania dlaczego i czy mogłam zrobic coś wczesniej. Jestem zła przezde wszystkim na siebie za to że dałam uśpić swój matczyny instynkt. mianowicie była to moja trzecia ciąża a druga z problemami i jak sie okazało z tymi samymi co w pierwszej ciąży. wszyscy lekarze po pierwszej ciąży (nawet genetycy) mówili to przypadek. potem urodziłam zdrowa córeczkę i gdy znowu zaszlam po prawie 5 latach w ciążę znowu po jakims czasie pojawil sie ten sam problem co w pierwszej ciazy. teraz juz wszyscy nie mówili przypadek a choroba genetyczna ktorej nie mogą zdiagnozowac bo nasz maleńki synek mial duzo wad, które wskazuja na inne choroby.Niestety okazalo sie że wady mozna tylko rozpoznać na obrazie usg i najwczesniej mozna to zrobić około 14 tyg., ale musi to byc lekarz z dobrym okiem. U naszego synka wystepowały wady koścca: brak kosci przedramienia, ventriculomegalia i szereg wad zwiazanych z osrodkowym układem nerwowym. Niestety nasz lekarz niczego nie widział pomomo ze uwazany jest za autorytet, a moze widział a nie chciał powiedzieć. Może któraś z was przeżywała to samo i przeszła jakies badania? my znowu jestesmy na poczatku drogi której konca nie znamy. prosze pomózcie.
|