Kasiu, jak moglas napisac cos takiego? Myslisz ze ja nie myslalam aby donosic ciaze i urodzic dziecko, ktore mialoby znieksztalcone konczyny i pewnie nigdy nie opusciloby szpitala bo jego nerki zapewne przestalyby pracowac jeszcze w ciazy? A ja nie mialabym na jego leczenie i opieke paliatywna bo nie mialam ubezpieczenia, nie moglabym mu towarzyszyc, bo musialam pracowac, nie mialam prawa do chorobowego, nie mialam domu bo wlasciciele wymajetego mieszkania grozili nam eksmisja (dokonali jej 3 miesiace pozniej). Nie mialam wyboru przez rozpaczliwa sytuacje materialna, bylismy w nedzy choc mam wyzsze studia i cale zycie pracuje (jestem lekarzem). Po terminacji nie moglam zabrac ciala dziecka i pochowac bo pogrzeb kosztuje 1000zl a ja nie mialam 1000zl. Trzy dni po smierci mojego aniolka musialam isc na dyzur, choc fizycznie i psychicznie nie bylam w stanie. Kto z zaslepionych "obroncow zycia" nam pomogl? Tylko feruja wyroki i osadzaja, sami majac bezpieczny dom, codziennie 3 posilki (nas az do wyjazdu z Polski bylo stac tylko na 2), oszczednosci i ubezpieczenie. Ty mialas to szczescie ze moglas sobie pozwolic na na donoszenie ciazy i towarzyszyc Twojemu dziecku az do naturalnej smierci. Mnie nie dano tej mozliwosci. Mama Edwarda (1997) i 2 aniolkow (**2004 i 2006) Sabina
|